niedziela, 23 grudnia 2018

Świąteczne ozdoby na ostatnią chwilę :)

Nie mogę uwierzyć, że już jutro wigilia, a później Boże Narodzenie. Ten miesiąc zleciał mi naprawdę bardzo szybko! W pracy jak co roku było dużo do zrobienia, cały wolny czas spędzaliśmy na budowie i nawet nie wiem kiedy minęły te 23 dni grudnia. W tym roku nie jestem w 100% zorganizowana jeśli chodzi o Święta. Najpierw nie miałam za bardzo czasu, a kiedy chciałam już coś ogarnąć, mój organizm się zbuntował. Przez ostatnie dni nie zrobiłam prawie nic. Na jutro mam rozplanowane pieczenie od rana i zrobienie jeszcze jednego dania. Dziś, planuję jeszcze posprzątać w nowym domu. W międzyczasie przychodzę jednak do Was z pomysłami na świąteczne ozdoby. 



Do zrobienia tych materiałowych dekoracji zostały użyte: 

masa solna, materiał z ozdobnymi aplikacjami (przejrzyjcie swoje stare ubrania :D), nożyczki, patyk do kwiatów, sznurek, koraliki, sznurek, ozdobna tasiemka i wata. Tak naprawdę możecie użyć czego chcecie :)



Zaczynamy od uformowania z masy solnej kulek, trochę na kształt bułeczki - będą one podstawą naszych ozdób. W środku robimy dziurkę, na wielkość patyczka. 




Możemy ozdobić je sznurkiem, by wyglądały jeszcze bardziej dekoracyjnie



Z materiału złożonego na pół, wycinamy kształty, które nas interesują. Gwiazdka, serduszko i choinka będą w sam  raz :)


Zszywamy je, pozostawiając miejsce na włożenie waty



Po zaszyciu, robimy delikatną dziurkę i wkładamy patyczek.




Możemy tak zostawić lub dodatkowo jeszcze ozdobić gwiazdkę czy choinkę. Koraliki czy ozdobna tasiemka pasują idealnie :)



Na koniec, wkładamy patyczek do podstawek z masy solnej 


i nasze ozdoby gotowe! Jak Wam się podobają? :) 




poniedziałek, 5 listopada 2018

Stan deweloperski zakupionej nieruchomości - czego się spodziewać?

  Każdy kto podjął decyzję o kupnie mieszkania lub domu wie, jak wiele decyzji trzeba podjąć już na samym początku. Przerabiałam to mniej więcej rok temu. Na pewno musimy wiedzieć czego szukamy: mieszkania czy domu? Chcemy dom wolno stojący, bliźniak czy może szeregowiec? Jest w czym wybierać. Jak było w naszym przypadku? Wiadomo, że marzył nam się dom wolno stojący, z ogródkiem, garażem i w pięknej okolicy. Oczywiście życie co nieco zweryfikowało. Kupiliśmy połówkę bliźniaka, z niewielkim ogródkiem i bez garażu. Ale o naszym domku jeszcze Wam opowiem w przyszłości. Dziś chciałabym razem z Wami przyjrzeć się możliwościom jakie stoją przed kupującymi nieruchomość. Kiedy już zdecydujecie czy szukacie domu, czy mieszkania należy zastanowić się jakiemu rynkowi będziemy się przyglądać: pierwotnemu czy wtórnemu? Kiedy zaczęliśmy z mężem temat domu, wiedzieliśmy, że będzie to dom, nie mieszkanie. Marzył nam się rynek pierwotny, ale przeglądaliśmy również oferty ze starszymi domami. W naszej okolicy nie było jednak nic, co by nam odpowiadało. Buduje się tu wiele domów, a te z rynku wtórnego mają kilkadziesiąt lat. Nie chcieliśmy jednak pakować się w ogromny remont domu, w którym praktycznie wszystko musielibyśmy zmienić i odnowić. Stanęło więc na połówce bliźniaka z rynku pierwotnego. W jakim stanie? Jak go znaleźliśmy, nie miał jeszcze okien, ani drzwi. W ogóle nie przypominał tego, który odebraliśmy kilka miesięcy później. Powiem Wam, że czekanie na uzyskanie tzw. stanu deweloperskiego było długim procesem, który wymagał od nas wiele cierpliwości. 
  Co w ogóle oznacza stan deweloperski? Prawnie, nie jest to nigdzie uregulowane, można więc przyjąć, że jest to etap wykończenia pomiędzy surowym a gotowym "pod klucz". W nieruchomościach w stanie deweloperskim prace doprowadzone są do momentu rozpoczęcia wykańczania wnętrz, ale nie można w nich jeszcze zamieszkać. Najczęściej oznacza to po prostu, że rozprowadzone są instalacje elektryczne, gazowe, kanalizacyjne itp. Wykonane są wylewki na podłodze oraz tynki na ścianach, a także wstawione są parapety. Budynek w stanie deweloperskim powinien mieć gotową elewację, uprzątnięty teren, zainstalowane włączniki i gniazdka elektryczne. Zdarza się, że deweloperzy poszerzają zakres prac np. o zamontowanie grzejników czy rolet zewnętrznych. Tak było w naszym przypadku.
Czym więc musicie zająć się po zakupie? Zanim się wprowadzicie, czeka Was wiele pracy. Jeśli zdecydujecie się na ekipę remontową, połowę macie z głowy ;) U nas większość mój mąż robi sam, fachowcom zleciliśmy zrobienie łazienki i schodów. Pozostały więc takie prace jak: dostosowanie gniazdek i kabli pod nasze potrzeby, szpachlowanie i szlifowanie ścian przed malowaniem, osadzenie parapetów wewnętrznych, osadzenie drzwi, malowanie, położenie podłóg. Powiem Wam, że naprawdę jest co robić, część z tych prac mamy już za sobą. Wiele jednak jeszcze jest do zrobienia. 





  Zakup domu w stanie deweloperskim umożliwił nam samodzielną aranżację wnętrza. Wszystko robimy tak, jak sami sobie zaplanujemy. Można oczywiście skorzystać z usług architekta, my jednak postawiliśmy na samodzielny projekt ;). 
  Wśród mieszkań i domów z rynku pierwotnego, oprócz tych w tzw. stanie deweloperskim są również te "pod klucz". Po stronie dewelopera leży wówczas urządzenie nieruchomości w taki sposób, by można było od razu w niej zamieszkać. Zadba on o to, by położone były podłogi, a ściany zostały pomalowane na neutralne kolory. To trochę tak, jakby kupowało się nieruchomość z rynku wtórnego, ponieważ w takim standardzie zazwyczaj są także sprzęty w kuchni, czy łazience. Takie rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Gdybyśmy kupowali dom "pod klucz" moglibyśmy co prawda wprowadzić się dużo wcześniej, jednak wymagałoby to pewnego dostosowania się do zastanych warunków. To od nas zależy, jakie rozwiązanie jest korzystniejsze w naszym przypadku. Jeśli musicie szybko zmienić miejsce zamieszkania, stan deweloperski może Wam to nieco utrudnić. No chyba, że dysponujecie nieograniczonymi funduszami i ekipą remontową :).

piątek, 31 sierpnia 2018

Kolorowy początek roku szkolnego nie tylko dla uczniów ;)

Aż trudno uwierzyć, że jest już koniec sierpnia. W tym roku ten wakacyjny czas upłynął mi naprawdę bardzo szybko! Odkąd skończyłam studia, odczuwam ten czas zupełnie inaczej. Zresztą w trakcie studiów też pracowałam, ale miałam wtedy wolne od zajęć na uczelni. Teraz "w dorosłym życiu" tydzień urlopu przeznacza się np. na prace na budowie 😂 Wiem jednak, że sporo z Was wciąż się uczy, niektórzy mają dzieci w wieku szkolnym dlatego postanowiłam przygotować ten wpis specjalnie dla Was! Myślę też, że niektóre pomysły możecie wykorzystać, mimo że szkoła czy studia już dawno za Wami. Sami zobaczcie i dajcie znać, czy wykorzystacie któryś z pomysłów :).

Tak naprawdę zabierając się za ten wpis, nie wiedziałam co konkretnie będę robić, dlatego przygotowałam dużo materiałów: klej, nożyczki, kolorowe taśmy, tekturę falistą, farby w sprayu, różne naklejki i materiały, słoiki i metalowe puszki. Jest wszystkiego po trochu.


Zaczęłam od pomalowania słoików i puszek - na złoto i szaro.






Odstawiłam je do wyschnięcia i przeszłam do kolejnej rzeczy. 
Zabrałam się za ozdobienie okładki zeszytu. Potrzebowałam do tego tylko zwykłego, czarnego zeszytu, taśmy dekoracyjnej i nożyczek.



I gotowe! :)


Następnie, przyszła kolej na białą teczkę, którą bardzo szybko i łatwo ozdobiłam naklejkami - z myślą o płci przeciwnej ;) 



Co myślicie? Lepiej wygląda? ;)


Biały, gładki segregator też musiał przejść metamorfozę. W tym przypadku zdecydowałam się na użycie kolorowych taśm. Tak naprawdę to od Was zależy, czy stworzycie jakiś wzór, czy postawicie na 




Mi osobiście, efekt końcowy bardzo się podoba, te kolory zmotywują mnie do porządku w dokumentach :D Świetnie sprawdzi się do przechowywania notatek na studiach czy prac plastycznych ze szkoły. To już zależy od Was :) 


Kolejny segregator zyskał nowe oblicze dzięki kolorowym naklejkom



Na koniec postanowiłam też zrobić kilka zakładek do książek, które po prostu uwielbiam. Zakładki możecie znaleźć u mnie w całym pokoju. W książkach, szufladach i szafkach. Nie byłabym sobą, gdybym nie wykonała kolejnych :D 

Użyłam do tego tektury falistej w różnych kolorach, kleju w stemplu oraz taśm dekoracyjnych. 







I jak Wam się podobają te pomysły? Tak naprawdę to tylko inspiracja dla Was. Kilka przykładów na to, jak możecie odmienić artykuły szkolne i biurowe. Niezależnie od tego, czy zrobicie je dla siebie, czy dla swoich dzieci. Mam nadzieję, że podobają Wam się.





Te cudowne długopisy szminki, ołówki narzędzia oraz przeurocze gumki do ścierania - lody uzupełniają szkolną wyprawkę w 100% :) Żałuję, że nie miałam takich, kiedy sama chodziłam do szkoły :D Myślę, że obecnie dzieciaki mają niesamowite szczęście i ogromny wybór przyborów szkolnych. Można oczywiście łączyć gotowe z tymi własnoręcznie robionymi. Ja to właśnie uwielbiam. Że mamy takie możliwości. Że możemy robić coś z niczego, że możemy łączyć nowe ze starym, kolorowe z czarno-białym. Dorosłość z dzieciństwem.

piątek, 10 sierpnia 2018

Na co mi był ten ślub?!

Dziś mija 10 lat, odkąd poznałam mojego najlepszego przyjaciela, który rok temu został moim mężem. Historię naszego poznania już Wam opisywałam, więc jeśli jeszcze nie czytaliście - zachęcam ;) W miniony weekend świętowaliśmy naszą pierwszą rocznicę ślubu. Z tej okazji wybraliśmy się nad morze, do świetnego hotelu z basenem, jacuzzi i sauną. Były to trzy dni, które spędziliśmy tylko we dwoje. Bardzo tego potrzebowaliśmy. Mimo, że mamy siebie na co dzień, to od kilku miesięcy tego wspólnego czasu jest nieco mniej. Mąż każdą wolną chwilę spędza na tzw. budowie i robi wszystko, byśmy mogli jeszcze w tym roku przeprowadzić się do naszego nowego domu. A ja, w rok po naszym ślubie wracam wspomnieniami do tego dnia i postanowiłam podzielić się z Wami moimi przemyśleniami. O naszym ślubie i weselu pisałam Wam już wcześniej. Jak wszystko wyglądało, jak się przygotowywaliśmy itp. już wiecie. Teraz nadszedł czas na podsumowanie tego małżeńskiego czasu. Jeśli ślubne przygotowania macie już za sobą, to pewnie znacie ten słynny tekst: "a po ślubie to wszystko się skończy". Ja słyszałam to wielokrotnie i za każdym razem tak samo mnie te słowa irytowały. Słyszałam je głównie z ust starszych osób, ale niejednokrotnie wspominali o tym moi znajomi. Nigdy nie mogłam tego zrozumieć. Czy dziś sama powtórzyłabym Wam te same słowa? Na pewno nie! Co prawda, żoną jestem dopiero od roku, więc niektórym może się wydawać, że jeszcze wszystko się może zmienić. Nie mówię, że nie. Ale przez ten rok, ani jednego dnia nie żałowałam, że zdecydowaliśmy się wziąć ślub. Jak do tej pory żadnemu z nas się nie znudziło, mąż nadal, jak przez ostatnie 5 lat, co miesiąc przynosi mi kwiaty. Teraz zdarza się, że nawet dwa dni w miesiącu świętujemy, bo dochodzi jeszcze data ślubu :D Niektórzy mogą się śmiać, ale my lubimy celebrować nawet niewielkie okazje. Wiecie co jest najlepsze? Że nadal uwielbiamy spędzać czas razem! Wciąż mieszkamy w jednym pokoju, gdzie spędzamy cały nasz wolny czas. Jest to nasza wspólna przestrzeń, gdzie śpimy, oglądamy telewizję, pracujemy, piszemy, ćwiczymy, rysujemy, czytamy itp. Uwierzcie, że taka sytuacja, może być niekiedy uciążliwa. Oboje jesteśmy osobami, które lubią samotność. Tzn, że lubimy po prostu ciszę, spokój i swój własny świat. Swój indywidualny, osobisty świat. Po ślubie, musieliśmy się przyzwyczaić do tego, że w pewien sposób jesteśmy na siebie skazani. Okazało się jednak, że świetnie sobie z tym radzimy. Mamy chwile, kiedy każde z nas zajmuje się swoimi sprawami, a później odkładamy wszystko i cieszymy się sobą. I to jest właśnie fajne. To, czego kiedyś się obawialiśmy okazuje się także dobrą okazją do zbliżenia i poznania się jeszcze lepiej. Nie budujemy wokół siebie murów i to jest bardzo ważne. Podejrzewam, że w nowym domu oszalejemy od ilości pomieszczeń :D Ale i tak najlepiej będzie nam się siedziało razem pod kocem na kanapie. Inna nasza wizja dotyczy wspólnego gotowania, czego już nie możemy się doczekać :) 
Przed ślubem pojawiały się też głosy, że ten papierek niczego nie zmienia. Że to tylko zbędna formalność. No cóż, dla niektórych może tak. Dla mnie, osoby wierzącej ważny był ślub w kościele. Nie chodziło tylko o białą suknię i ekstra wesele. Ważna była dla mnie przysięga, przed Bogiem i naszymi bliskimi. Nie jest to zbyt nowoczesny pogląd, ale nie przeszkadza mi to. Oprócz tego, że zależało mi na ślubie kościelnym, to chciałam też, by odbył się on w szczególnym dla mnie miejscu, czyli mojej rodzinnej parafii. Kościół, w którym przyjmowałam pierwsze sakramenty, czytałam czytania i śpiewałam psalmy, musiał być miejscem mojego ślubu. Nie wyobrażałam sobie inaczej. I tak też się stało. Wszystko było tak, jak sobie wymarzyłam. Czytałam czytanie, jedna ze znajomych czytała tzw. modlitwę wiernych, a oprawą muzyczną zajęły się dziewczyny z zespołu, do którego kiedyś należałam. Były gitary, bongosy i moje ulubione pieśni. Do dziś wspominam to ze wzruszeniem.





Mimo, że mój mąż nie miał co do Mszy żadnych większych wymagań, wiem że jemu też się podobało. Dekoracje, mój wymarzony biały dywan, kazanie znajomego proboszcza, muzyka - to było spełnienie marzeń. 
Po ślubie oczywiście było wesele, na którym naprawdę świetnie się bawiliśmy. Nigdy nie byliśmy super tancerzami, nie chodziliśmy też raczej na imprezy. Tego dnia nam to w ogóle nie przeszkadzało :D Fantastyczny duet, rozbawił nas i naszych gości w 100%. Do dziś dostajemy wiele pytań dotyczących wyboru oprawy muzycznej wesela. Za każdym razem powtarzamy to samo - drugi raz i każdy następny również należałby do Dj Polska




Była to zabawa, która odpowiadała nam, naszym młodszym i starszym gościom. I to jest fajne. Może komuś się nie podobało, ale nie dotarły do nas takie głosy. Podobnie w przypadku fotografa i kamerzysty - drugi raz wybralibyśmy tą samą ekipę. Styl wesela, cała oprawa, jedzenie, dekoracje - wszystko było takie "nasze". Ktoś mógłby powiedzieć, że było zwyczajnie, a mnie cieszył każdy szczegół. Nie zależało nam na wielkiej pompie, ogromnych dekoracjach i udziwnieniach. Jak już wspominałam Wam kiedyś, wiele rzeczy robiliśmy sami i z pomocą naszych bliskich. I bardzo nam to odpowiadało. Nawet samochód, którym jechaliśmy do ślubu, był tym wymarzonym. Żałujemy, że nie mamy przy nim więcej zdjęć :( 





Czy coś byśmy w tym dniu zmienili? Jak byśmy podsumowali dzień ślubu i wszystkie przygotowania? 

- Dopiero po jakimś czasie uświadomiliśmy sobie, że mało było czasu na wszystko, co chcielibyśmy zrobić. Ten dzień, ta noc minęły tak szybko, że nie zdążyliśmy ze wszystkimi porozmawiać czy zrobić sobie zdjęcia. Mam nadzieję, że nikt nie ma nam tego za złe. Emocje i wszystkie rzeczy, które mają miejsce w dniu ślubu są po prostu nie do opisania. Moim zdaniem, powinno to trwać znacznie dłużej, by Młoda Para nacieszyła się zarówno sobą, jak i gośćmi. 
- Ekipę weselną mieliśmy naprawdę niesamowitą! Nie było nas wiele, bo łącznie z nami, kamerzystą, fotografem i muzykami było 71 osób. Tak akurat. Chociaż tego dnia niestety zabrakło kilku ważnych osób. Moje trzy przyjaciółki, nie mogły być wtedy z nami, czego do dziś żałuję. Ale czasem tak po prostu jest i nie mamy na pewne rzeczy wpływu. Nie martwcie się, te przyjaźnie wciąż trwają :D Gdybyśmy mieli ponownie organizować taką imprezę, zaprosilibyśmy jeszcze kilku znajomych i skupilibyśmy się na osobach, które nas nie zawodzą i możemy na nich liczyć w codziennym życiu. 
- O tym jak będziemy wyglądać tego dnia wiedzieliśmy już na długo przed uroczystością. Mąż wypatrzył sobie garnitur podczas targów ślubnych, ja zdjęcia tej właśnie sukni miałam zapisane w komputerze już rok przed...zaręczynami :D Co prawda, oglądałam też inne modele, ale kiedy przymierzałam niektóre suknie miałam ochotę je od razu zdjąć. W tej, którą wybrałam czułam się najpiękniejsza. I absolutnie nie żałuję, że to suknia z drugiej ręki. Wyglądała jak nowa. Niektórzy pewnie dopiero teraz się o tym dowiedzą ;) Uważam jednak, że nie mam się czego wstydzić. Pieniądze, które zaoszczędziłam, mogłam przeznaczyć na buty, dekoracje, czy inne dodatki :) Suknię trzymam do dziś, nie wiem czy kiedyś ją sprzedam. Wcześniej myślałam, że nie będę miała z tym problemu, teraz jednak sentyment zwycięża. 




Cieszę się, że moim fryzjerkom i makijażystce udało się sprawić, że to wszystko tak pięknie ze sobą współgrało. Niczego bym nie zmieniła.




- Najdłużej ze wszystkich rzeczy szukałam chyba butów. Szukałam w sieciówkach i przez Internet. Kupiłam 3 pary, które później musiałam oddawać bo okazywały się niewygodne lub źle wykonane. Wreszcie, w jednym z niewielkich sklepów w moich rodzinnych stronach znalazłam buty idealne - wygodne, ładne, niezbyt wysokie. Po północy zamieniłam je na błękitne Conversy, jednak gdyby nie moja miłość do trampków, mogłabym w nich tańczyć znacznie dłużej :) 





Z racji tego, że jestem osobą dosyć wrażliwą na zapachy, muzykę i przywiązuję wagę do szczegółów, już kilka miesięcy przed ślubem wybrałam perfumy na ten dzień. Do dziś, kiedy ich używam, kojarzą mi się z tym pięknym wydarzeniem. Właśnie o taki efekt mi chodziło :) 





Dziś, kiedy minął już rok pozostają właśnie tego typu rzeczy: perfumy, zdjęcia, film, prezenty, księga gości, karty, suknia, garnitur, elementy dekoracji... Wszystko to, co sprawiło, że dzień naszego ślubu był wyjątkowy. Był to dzień, który rozpoczął piękny czas w naszym życiu. Momentami trudny, ale mimo wszystko piękny - małżeństwo. Wierzcie mi, że razem łatwiej iść przez życie. Trzymając się za ręce kroczymy przed siebie. Czekamy na to, co jeszcze przed nami. A mam nadzieję, że będą to chwile warte zapamiętania. Tak, jak w dniu ślubu. Żałuję, że nie można tego dnia jakoś powtórzyć. 

Teraz już chyba nie macie wątpliwości, że dobrze mi w małżeństwie :) Nigdy nie czułam się lepiej, polecam! :D 



Musisz to zobaczyć!

Jak zorganizować wieczór panieński lepszy od marzeń

Już kilka razy wspominałam Wam, że wkrótce wychodzę za mąż. Kiedy w styczniu zaczęliśmy załatwiać wszystkie sprawy związane ze ślubem i wese...